janpe janpe
219
BLOG

czy w genewie mieszkają chrześcijanie?

janpe janpe Rozmaitości Obserwuj notkę 1

 Trudno jest mi ocenić jakość informacji na Wikipedii. Ale dla mnie jest ona wielce użyteczna. Brawo i chwała.

Na Wikipedii znalazłem zdjęcie monumentu jaki wystawiono w Genewie aby upamiętnić Michała Serveta zamordowanego przez władze miasta, za wiedzą i przyzwoleniem Jana Kalwina i jego kolegi Farrela.
Bardzo szanuję Elen White za 25 rodział „Wielkiego Boju”, gdzie odważnie dała nam wykładnię proroctwa o USA, ale chyba nigdzie, w swojej książce nie nazwała obu reformatorów mordercami. A są nimi.
W tej samej Genewie stoi wspaniały pomnik reformacji. Wielki monument. Jeżeli chcesz się przekonać zajrzyj do Wikipedii. Zajrzyj zresztą gdzie chcesz i sprawdź mnie - czym mam rację mówiąc, że skazanie za odmienne poglądy na spalenie żywcem jest morderstwem. Kalwin nie odważył się uczestniczyć w egzekucji, ale Farel był na miejscu. 
Straszne. Straszna zbrodnia. 
Mój przyjaciel, opowiadał mi, że sienkiewiczowskie opisy męczeństwa chrześcijan z Quo Vadis wpłynęły na jego pozytywne myślenie o chrześcijanach. Dobrze, że nie przeczytał najpierw opisu śmierci Serveta - nieprawdaż? Mając  to wszystko w głowie, porównując dwa pomniki (ich wielkość i znaczenie dla miasta Genewy) zastanawiam się  kto tak naprawdę mieszka w Genewie. Dzieci Nerona czy Winicujsza?
Obracam się w środowisku protestanckim. Protestanci podśmiewają się z katolików za ich prymitywizm, za ich ludyczną formę religijności. Opisują sobie zbrodnie papiestwa, a przecież w swojej historii mają też brudu co nie miara. Wypadek z Servetem to nie jedno - prześladowanie anabaptystów to zbrodnia jeszcze większa bo powszechna w Europie. Można powiedzieć, że chrześcijańska Europa nie umie rozliczyć się ze swoich zbrodni. Milczy, gdy trzeba o tym mówić. Ileż to razy pytani przeze mnie o Michała Serveta aktwiści chrześcijańscy otwierali szeroko oczy, jakby pierwszy raz słyszeli to nazwisko.
Dlatego słuchając ludzi związanych ze środowiskami ateistycznymi muszę tłumić złość. Oczywiście nie na ateistów, ale na moich współwyznawców za ich moralne tchórzostwo. Za to, że ofierze swojej zbrodni wystawiają pomnik z nędznego kamienia, a jego oprawcom Wielką Ścianę. 
Jedną z fundamentalnych biblijnych nauk jest zasada, że poprawne zdefioniowanie tego co złe i dobre w  naszym życiu jest punktem wyjścia do naprawiania samego siebie. Dlatego, chrześcijańscy ewangeliści nauczają tej wielkiej zasady już na samym starcie. I twierdzą, słusznie zresztą, że uznanie swoich słabości jest konieczne aby przyjąć łaskę przebaczenia. Dlaczego jednak najpierw nie pójdą z tą nauką do swoich przełożonych? Nie zaczną naprawiania świata od siebie? W prawdzie, w chrześcijaństwie nie o naprawianie świata chodzi, ale o zbawienie jednostek, ale zawsze to lepiej wygląda jak nauczyciel stosuje nauki których naucza.
Dlatego, kiedy słyszę wśród moich współwyznawców głosy oburzenia na Dodę, Nergala czy Biedronia za to, że podarli Biblię, albo się z niej naśmiewali zastanawiam się kiedy pojmą słowa Jezusa, o łatwości dostrzeżenia źdźbła w oku cudzym niż belki w swoim. Przecież te słowa odnoszą się właśnie do nich.  
janpe
O mnie janpe

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości